Patrząc za okno, widząc lekką mgłę, która narzuca nam nowe odcienie szarości, postanowiłem odejść na chwilę od francuskiej awangardy i zogniskować waszą uwagę po drugiej stronie Atlantyku. A konkretnie na tak uwielbiany przeze mnie film noir. Pierwszym klasykiem, który chciałbym przedstawić wam "Damę z Szanghaju". Po
spektakularnym sukcesie, jakim niewątpliwie była premiera Obywatela
Kane'a, scenarzysta,
montażysta, kostiumograf, operator, producent, ale przede wszystkim
aktor i reżyser, Orson Wells, miał trudności z realizacją
projektów z "wyższej pułki". Głównym powodem takiego
stanu rzeczy, był trudny charakter utalentowanego reżysera, który
komplikował mu pozyskiwanie sponsorów i producentów. Pewnego dnia
zadzwonił do szefa wytwórni Columbia z propozycją, że jeśli
otrzyma szybką pożyczkę, to zrealizuje dla niego ekranizację
książki, której co prawda nigdy nie czytał, ale bardzo spodobał
mu się jej koncept zawarty w krótkiej adnotacji. Okazało się, że
jest to kiepska powieść Sherwooda Kinga - "Dama z Szanghaju".
Film
pod tym tytułem ukazał się w 1947 r. Główną rolę, obok Orsona
Wellsa, zagrała Rita Hayworth, jedna z najpopularniejszy aktorek
tamtych czasów, symbol piękna i niezależności. Powracający do
Nowego Jorku marynarz Michael O'Hara (Orson Wells) spotyka, podczas
wieczornej przechadzki po Central Parku, jadącą dorożką piękną
Elsa Bannister ( Rita Hayworth), żonę najlepszego adwokata na
wschodnim wybrzeżu. Jest to pierwsza scena filmu, oraz scena, w
której poznajemy trzeciego, najważniejszego aktora tego spektaklu.
Michael, szybkim krokiem, podchodzi do dorożki i zamiast podać
damie rękę lub subtelnie się ukłonić, podaje jej paczkę
papierosów mówiąc: To
ostatni, czekał na Panią. Proszę mi nie odmawiać. Film nie jest dziełem wybitnym, jest raczej rzewną opowiastką przyciągającą wzrok za pomocą charyzmatycznych aktorów, jednak, "adaptacja" Orsona Wellsa jest hipnotyzująca dzięki swojemu ciemnemu, przydymionemu klimatowi oraz narracji, która co chwila jest rozszarpywana przez zawiłe koleje losu głównych bohaterów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz